Jednym z popularniejszych powodów utraty danych jest kontakt nośnika z wodą. W laboratorium Ontrack często pomagamy klientom, którzy sami zalali swój dysk – kawą, herbatą, a nawet podczas kąpieli w wannie, czy basenie. Zdarzają się jednak również przypadki bardziej dramatyczne – powodzie i inne żywioły, a także katastrofy komunikacyjne i umyślne działania przestępców. Jak woda działa na dysk? Przede wszystkim może doprowadzić do zwarcia w elektronicznych układach nośnika. Po drugie może doprowadzić do uszkodzenia samych talerzy magnetycznych – woda, zwłaszcza słona, powoduje korozję metalowych elementów.
Często największe zniszczenia dysków zalanych wodą powstają w wyniku niewłaściwego postępowania po wyjęciu ich z wody. Chodzi o niewłaściwe osuszanie nośnika, które powoduje wytrącanie się substancji chemicznych zawartych w wodzie, np. soli lub innych, które powodują przyśpieszoną korozję w kontakcie z tlenem w atmosferze. Aby tego uniknąć, nośnik po zalaniu lub po długotrwałym kontakcie z wodą powinien być dostarczony do laboratorium odzyskiwania danych bez uprzedniego osuszania - dobra praktyką jest zawinięcie go w wilgotny ręcznik.
Niewłaściwie przeprowadzone próby odzyskiwania danych z nośników zalanych lub które spędziły dużo czasu w wodzie, często mogą uniemożliwić odczyt danych. W takich sytuacjach czas po wyjęciu nośnika z wody gra kluczową rolę.
Zalanie dysku może doprowadzić zarówno do spięcia i usmażenia danych, jak i korozji metalowych podzespołów nośnika, uszkodzeniu obwodów drukowanych, w tym przede wszystkim talerzy, na których są zpaisane dane. Nie musi to jednak oznaczać bezpowrotnej utraty danych. Oto kilka bardziej spektakularnych przypadków „utopionych danych”, które udało nam się uratować.
1 lutego 2003 roku podczas powrotu z misji kosmicznej, amerykański wahadłowiec Columbia rozpadł się podczas wchodzenia w ziemską atmosferę. Po sześciu miesiącach od katastrofy udało się odnaleźć dysk twardy, zawierający dane naukowe, zebrane podczas misji kosmicznej promu. Nośnik był w dramatycznie złym stanie. Podczas katastrofy spłonął w kontakcie z gorącą plazmą w wysokich partiach atmosfery, następnie jego resztki runęły z ogromnej wysokości wprost do jeziora, gdzie przeleżały aż do odnalezienia ich po pół roku przez ekipy poszukiwawcze. Po wielu tygodniach pracy, inżynierom Ontrack udało się odzyskać aż 99% danych.
Dużym wyzwaniem dla inżynierów odzyskiwania danych są dyski wyławiane z morza. W 2009 roku do jednego z laboratoriów firmy dostarczony został dysk, który po katastrofie morskiej przeleżał wiele miesięcy na morskim dnie na głębokości 60 metrów. Korozja spowodowana przez słoną wodę i przyspieszona dodatkowo przez morskie żyjątka, które chętnie skolonizowały powierzchnię dysku, sprawiła, że odzyskanie danych było szczególnie trudne. Ostatecznie udało się odzyskać 5,3 GB danych z dysku, zdjęcia którego po odnalezieniu przez nurków, można zobaczyć w poniższej galerii.
Kiedy w 2002 roku powódź nawiedziła naszych południowych sąsiadów, jej ofiarą padły setki twardych dysków, często bardzo istotnych z punktu widzenia funkcjonowania firm i instytucji - także takich jak urzędy, szpitale, czy szkoły. Skala problemu była ogromna, dlatego też włączyliśmy się w akcję pomocy dla powodzian, między innymi organizując bezpłatne odzyskanie danych z dysków należących do instytucji użyteczności publicznej. Wiele z dysków, które do nas trafiły, po zalaniu przez powódź była przez dłuższy czas przechowywana w nieodpowiednich warunkach – w końcu w akcji ratunkowej najważniejsi są ludzie, a dopiero później sprzęt. Mimo wszystko cała akacja zakończyła się dużym sukcesem.
Do naszych laboratoriów trafiają dyski z najróżniejszych części świata. Odzyskiwaliśmy dane z dysków po ataku huraganu Katrina w 2005 roku, po uderzeniu tsunami w Japonię w 2011 roku. Do nas zgłosiła się także Polska Akcja Humanitarna, która straciła dane podczas swojej misji w ogarniętej wojną Czeczeni, ale także między innymi łódzki szpital Rydygiera, w którym w 2007 roku zalana została cała serwerownia.